Bursztynowa Komnata to unikat w skali światowej, który powstał na zlecenie króla pruskiego Fryderyka I.
Za twórcę idei artystycznej bursztynowego gabinetu uważany jest gdańszczanin wybitny architekt Andreas Schlüter, profesor i dyrektor Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie. Wcześniej pracował on w Polsce na zlecenie króla Jana III Sobieskiego wykonując między innymi stiukowe rzeźby w pałacu w Wilanowie.
Wykonał on projekt komnaty a pracami nad jej realizacją zajmował się, od 1701 do 1707 r. Gottfried Wolfram, a późnej pracę kontynuowało dwóch mistrzów sztuki bursztyniarskiej z Gdańska Gottfried Turau i Ernest Schacht zaproszeni w tym celu do Berlina. Efekt prac był zadziwiający, było to coś czego jeszcze żaden monarcha nie miał.
Ściany gabinetu wyłożono rzeźbionymi kunsztownie płytkami różnego koloru, misternymi inkrustacjami i ornamentami. Pejzaże, herby, monogramy, girlandy z kwiatów, artystyczne miniatury, których szczegóły, jak na przykład sceny z życia rybaków, można było podziwiać jedynie przez szkło powiększające.
Na każdej ścianie gabinetu zawisły prostokątne lustra we wspaniałych ramach, a miedzy nimi owalne zwierciadła. Odbijały one wystrój przeciwległych ścian, powiększając przestrzeń gabinetu i zwielokrotniając jego bogactwo artystyczne. Dla spotęgowania efektów świetlnych wykonawcy podłożyli pod bursztynowe płytki srebrną folię, W 1713 roku Fryderyk I zmarł, a władzę w Prusach objął jego syn, Fryderyk Wilhelm I, żołnierz na tronie, który zwolnił z pracy większość artystów pracujących dla dworu królewskiego. Wtedy właśnie Andreas Schlüter opuścił Prusy i udał się do Petersburga.
Podczas wizyty w Poczdamie Piotr I w roku 1716 zwrócił uwagę na bursztynowy gabinet i dostał go w darze. Był to prezent dyplomatyczny - zapłata za bezpieczeństwo wschodnich granic królestwa w dobie wojny północnej. W Rosji brakowało jednak rzemieślników zdolnych do montażu wyposażenia komnaty. 18 skrzyń czekało na ostateczny montaż do roku 1743, kiedy to na rozkaz carycy Katarzyny I a później carycy Elżbiety I, najpierw w Pałacu Zimowym artysta włoski Rastrelli a 12 lat później w Carskim Siole kolejny Włoch, Alexander Martelli, przekomponowali dzieło dodając elementy w stylu rokokowym.
Plafon ozdobiono malunkiem „Triumf młodości", a brakujące miejsca w sztukaterii uzupełniono wykonanymi we Florencji mozaikami z jaspisu przedstawiającymi alegorie zmysłów. Wkomponowano również 24 kryształowe weneckie lustra. W pozłacanych kinkietach umieszczono 565 świec. Za czasów carycy Katarzyny Wielkiej Komnata została powiększona o kolejne elementy, w tym wykładane bursztynem meble.
Dwie rewolucje rosyjskie szczęśliwie ominęły pałac w Carskim Siole, dopiero agresja Niemiec na Związek Radziecki rozpoczyna nową, pełną tajemnic historię bursztynowej komnaty. W lipcu 1942 roku komnatę przywieziono do Królewca. W 1944 roku wojna zbliżała się do granic Niemiec. 10 kwietnia 1945 roku Armia Czerwona zdobyła Królewiec ale bursztynowej komnaty już tam nie było. Jedna z teorii mówi o jej spaleniu podczas jednego z alianckich bombardowań. W 2003 r. w pałacu w Carskim Siole uroczyście otwarto kopię Bursztnowej Komnnaty, nad która pracowano od roku 1979 a jej wykonanie kosztowało wówczas ponad 11 milionów dolarów.
Śladem wskazującym na obszar wokół Pasłęka (niem. Preussisch Holland) jako miejsca ukrycia Bursztynowej Komnaty, jest list dr. Alfreda Rhode (dyrektora Muzeum Pruskiego w Królewcu) z dnia 6 września 1944 roku, królewieckiego opiekuna cennego zabytku, do Aleksandra księcia zu Dohny właściciela Słobit (niem. Schlobitten), położonych kilkanaście kilometrów na wschód od miasta. Prośba dr. Rhode dotyczyła możliwości przechowania najbardziej wartościowych eksponatów z muzeum bursztynu. 30 sierpnia i 2 września 1945 r. alianci dokonali nalotów na Królewiec z wykorzystaniem bomb fosforowych, kilka bomb spadło również na zamek, gdzie znajdowała się Komnata. Książę zu Dohna 11 września 1944 roku odmówił prośbie stwierdzając, że jego majątek nie nadaje się do tego zadania. Z Pasłękiem był związany Erich Koch, który posiadał w Topolnie majątek, miał też tutaj krewnych do których przyjeżdżał.
Koch miał powody, by właśnie tutaj, w podziemiach pasłęckiego zamku ukryć komnatę. Starzy pasłęczanie wspominają, jak późną jesienią i zimą 1944 roku do zamku wjeżdżały dokładnie strzeżone kolumny wojskowych ciężarówek załadowane drewnianymi skrzyniami. W 1980 roku znany teleradiesteta, Edward Trusielewicz, postawił tezę iż Bursztynowa Komnata jest ukryta pod północno-wschodnią basztą w zamku pasłęckim. Po kilku wizytach i przeprowadzeniu badań teleradiestezyjnych Trusielewicz potwierdził, że komnata zastała ukryta w obrębie wieży zamku na głębokości 10 m.
Drugi z zaproszonych wówczas teleradiestetów, dr. Luclan Nowak, zlokalizował w tym samym miejscu i na tej samej głębokości około tony bursztynu. Miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty w Pasłęku jest tylko jedną z hipotez, ale dopóki dwupiętrowe lochy pod pasłęckim zamkiem nie zostaną spenetrowane nikt nie może powiedzieć, że jej tam nie ma. Tajemnica Bursztynowej Komnaty stanowi jedną z najbardziej fascynujących zagadek XX wieku i czeka wciąż na swojego odkrywcę.
Warto również zaznaczyć, iż kwestia domniemanego ukrycia Bursztynowej Komnaty w Pasłęku pojawia się też w literaturze przygodowej. Ślad pasłęcki znajdziemy np. w jednej z powieści-kontynuacji przygód słynnego Pana Samochodzika, autorstwa Jerzego Szumskiego, pt. „Pan Samochodzik i bursztynowa komnata”.